Dlaczego mamy chodzić do kościoła?

2018-05-01

Dlaczego mamy chodzić do kościoła skoro żyjąc dobrze, będąc dobrymi ludźmi, raczej nie zostaniemy potępieni i wysłani do piekła na Sądzie Ostatecznym? To pytanie zadał mi kiedyś pewien znajomy i nie bardzo wiedziałem, co mu odpowiedzieć. Będę wdzięczny za podpowiedź, by w przyszłości móc podjąć stosowną dyskusję.
(Zadający pytanie: osoba anonimowa)

Pytanie to dotyczy dylematu, czy moralność (wybieranie dobra) jest warunkowana wiarą? Mówiąc inaczej: czy trzeba być wierzącym, aby być dobrym? Może ktoś powiedzieć, że zna wielu ludzi niereligijnych, którzy czynią wiele dobra i sporo praktykujących katolików, którzy tego nie robią. Czy wobec tego moralność nie jest ważniejsza od wiary? Dlaczego religijność i moralność nie zawsze idą ze sobą w parze? Otóż dlatego, że nie są to pojęcia abstrakcyjne, ale dotyczą zawsze konkretnego człowieka, jego wyborów i postępowania. Praktykujący katolik, który zaniedbuje czynienie dobra, jest po prostu niekonsekwentny w swojej wierze.

Katechizm Kościoła Katolickiego uczy, że moralność zależy od trzech czynników: od wybranego przedmiotu, od zamierzonego celu, czyli intencji, oraz od okoliczności działania.

Po pierwsze trzeba założyć, że wszyscy - zarówno wierzący, jak i niewierzący - szukamy dobra. Ku niemu kieruje się nasze pragnienie (wola), a rozum ocenia nasz wybór jako zgodny lub niezgodny z prawdziwym dobrem. Człowiekowi wierzącemu w osądzie pomaga odniesienie się do takich obiektywnych pomocy, jak Biblia, przykazania, nauka Kościoła czy dobrze „urobione” sumienie. Takich pomocy nie posiada człowiek niewierzący. Dlatego o wiele łatwiej może ulec złudzeniu i wybrać fałszywe dobro. Nie mając niezależnego od własnej woli punktu odniesienia, opiera się jedynie na własnym wyczuciu, sumieniu, które nie może być traktowane jako najbardziej wiarygodne kryterium wyboru dobra.

Po drugie ważna w ocenianiu dobra jest też intencja. Dlaczego? Jej najważniejszym wymiarem jest cel. Podejmujemy więc dobre czyny w nadziei, że będą się one podobać Bogu i ostatecznie zaowocują zbawieniem. Człowiek niewierzący podejmuje dobre działania bez wyraźnego odniesienia ich do Boga. Konsekwentnie więc jego intencje są bardzo osobiste i subiektywne, takie chociażby jak zadowolenie czy pochwała od ludzi. Takie intencje nie mogą owocować pełnią szczęścia. Oczywiście, pośród tych intencji trzeba też dopuścić możliwość działania z miłości. Stąd już bardzo blisko do wiary w Boga, który jest Miłością.

I w końcu trzeba brać pod uwagę także okoliczności, w jakich podejmuje się dobro. Św. Ignacy w wyborze dobra każe nam stosować zasadę „więcej, lepiej, doskonalej”. Jako ludzie wierzący zawsze mamy wybierać to, co najlepiej prowadzi do celu, co bardziej podoba się Bogu i pełniej odczytuje Jego wolę. Tego kryterium pozbawiony jest człowiek niewierzący. Należałoby sobie życzyć, by kierował się kryterium miłości, bo ono jest najważniejsze.

Nie można więc odrzucać dobra uczynionego, zarówno przez ludzi wierzących, jak i przez niewierzących, trzeba mieć na uwadze jego odniesienia do Pana Boga. Powinno to mobilizować wierzących do podejmowania dobra większego, ze względu na Stórcę. Trzeba też z wdzięcznością przyjmować dobro ze strony ludzi niereligijnych, w nadziei, że szczere czynienie go zaowocuje w nich kiedyś odnalezieniem Boga - źródła wszelkiego dobra.

ks. Krzysztof Szweda

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Odpowiedzi na pytania

Najnowsze

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 24.04.2024